Siedziałam bokiem do wejścia, gdy moich uszu dobiegło szuranie buciorami. Pan robotnik budowlany w stroju roboczym i w za dużych butach przywitał się zdejmując żółciutki kask Boba Budowniczego i z gracją włożył go sobie pod pachę, jakby to był element stroju galowego. Wyciągnął z kieszeni karteczkę starannie złożoną na czworo, poślinił palca, rozłożył, odchrząknął, oddalił nieco od twarzy i zmrużywszy jedno oko wyrecytował:
- Trzy paczki Caress, ale żółtych, jedne Large z Unimila, cztery paczki czego bądź i jedne takie czarne z Unimila z niebieską obwódką na opakowaniu, proszę.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą