Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

12 anegdot z pracy polskiego adwokata

77 024  
349   74  
Niefortunne lub fortunne zdarzenia z życia wzięte, spisane przez pewnego warszawskiego adwokata. Pokazują one, że nawet w tak mrocznej instytucji jak Sąd Rzeczpospolitej człowiek da radę się uśmiechnąć.
Historie są zbiorem wpisów na jednym z portali społecznościowych, stąd skrótowa forma anegdot.


#1.

Przychodzi do mnie pan. Przyjmijmy, że nazywa się Jan Iksiński i pokazuje wyrok sądu.
Patrzę w uzasadnienie, patrzę na niego i pytam: A pan to się dobrze czuje?
Pan Jan Iksiński pyta: Tak, a dlaczego?
Bo drugie zdanie zaczyna się od słów "Nieżyjący już Jan Iksiński"...
Swoją drogą sąd przebił Hitchcocka... bo zabija głównego bohatera uzasadnienia w drugim zdaniu, a później już tylko napięcie rośnie.

#2.

Jest dobra zmiana, a będzie jeszcze lepiej.

Panie mecenasie, musi pan zrozumieć, że mamy tu straszny burdel... ale przynajmniej nazywa się toto reorganizacja.
Kurtyna.

#3.

Wizja z biegłym.
Biegły jest w sprawie trzecim biegłym na tę samą okoliczność.
Wizja jest chyba już ogólnie czwarta...
Biegły: Ja się na tym akurat nie znam.
Pani pozwana: Ale przecież biegły musi znać się na wszystkim.
Na co pan biegły ze spokojem: Szanowna pani, biegły, co się zna na wszystkim, to jest przebiegły...


#4.

Mistrz taktyki procesowej w akcji.
Sprawa z 7 świadkami z Warszawy i jednym z dwóch oskarżonych z Warszawy.
Drugi oskarżony gdzieś spod granicy niemieckiej.
Do akt wpływa wniosek o przesłuchanie 8 świadków z miejscowości oskarżonego spoza Warszawy... Połączony z wnioskiem o zmianę właściwości.
Sądząc po wypowiedzi sędziego, obrońca przesunął linię ataku... Na siebie.

#5.

Rozbój w czasach cyberpunka.
Okazanie rozbójnika...
Pytanie do policjantów: Jak udało się go wytypować?
Odpowiedź oficera policji: Pana telefon pozostawał cały czas w sieci. A panowie, no cóż... SPRZEDALI go własnej matce.

#6.

Formalizm sądowy.
Wejście do sądu.
Wartownicy: Dzień dobry, panie mecenasie, niech pan pokaże legitymację, albo chociaż udaje, że pokazuje, bo mamy monitoring i sprawdzają.


#7.

Areszt śledczy w Białymstoku.
Przez bramę wychodzi zwolniony.
Za nim krzyczy klawisz (strażnik więzienny):
- Zapraszamy w grudniu... Wie pan, nie ma to jak święta na Podlasiu.

#8.

Aktywność prokuratury wzrasta.
Stawiam się na terminie rozprawy celem przekonania sądu, że mój klient jest poszkodowanym w sprawie (co obiektywnie rzecz ujmując może być formalnym tematem sporu), i że chce występować w sprawie jako oskarżyciel posiłkowy...
Sąd wysłuchał mojej argumentacji i mówi: Skoro pan mecenas już przyszedł, to nie ma problemu.
W tym miejscu zrywa się prokurator i zaczyna protestować (pomimo że przyszedłem wspomóc oskarżenie w ataku na oskarżonego).
Sąd patrzy na prokuratora i mówi: Dobrze, to sąd się zastanowi do kolejnego terminu rozprawy, a najbliższy wolny termin mamy... za 3 miesiące.

#9.

Ostrożność procesowa to podstawa.
- Wnoszę o dopuszczenie dowodu z aktu zgonu pani Iksińskiej. (Pełnomocnik przeciwnika)
- Na jaką okoliczność? (pyta sąd)
- Że pani Iksińska nie żyje...
Ja się zrywam.
- Wysoki sądzie, ale my przyznajemy, że pani Iksińska nie żyje.
- Ale ja bym mimo wszystko chciała... z ostrożności procesowej...
Kurtyna... Z ostrożności procesowej wskazuję, że opada.


#10.

Oskarżony kleci pytanie.
Wychodzi mu raczej wiązanka luźnych przemyśleń (dobrze, że oskarżam).
Świadek na niego patrzy i mówi:
- Panie, to jest pytanie?
Na co sędzia z przyganą w głosie:
- Ja tu jestem od zadawania pytania, czy to jest pytanie.
Kurtyna.

#11.

Potęga aresztu.
...tylko areszt uniemożliwi oskarżonym ustalenie wspólnej linii obrony - tak mówi teoria powtarzana regularnie przez sądy i prokuratury.
A praktyka:
- Wysoki sądzie, czy możliwe jest zniesienie izolacji na czas transportu? Bo to bez sensu. Dwa konwoje, dużo czasu...
- Absolutnie nie do czasu zakończenia wyjaśnień.
- Ale my siedzimy w jednej celi od pół roku, bo sąd ustalił izolację tylko na czas transportu.

oraz

- Nam udało się porozumieć tylko dzięki temu, że siedzieliśmy w jednym areszcie, bo wcześniej to od kilku lat nie mieliśmy kontaktu.

#12.

(prokurator) Temu pańskiemu klientowi to nieźle przywalili.
(ja) Ale i tak sporo mniej niż pan chciał. Po co pan o tyle wnosił?
(prokurator) Bo chciałem go wystraszyć przed świętami.
74

Oglądany: 77024x | Komentarzy: 74 | Okejek: 349 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało