Katastrofa drogowa w Wilczym Jarze pod Żywcem. 30 osób zginęło
Autobus wpadł w poślizg i spadł z mostu do Jeziora Żywieckiego. Kwadrans później kolejny autobus spadł kilka metrów obok.
Przebieg katastrofy
Wydarzenie miało miejsce rankiem 15 listopada 1978 roku w Oczkowie (dziś część Żywca). Autobus Pekaesu, wiozący górników na kopalnię, wpadł w poślizg przed mostem nad Wilczym Jarem. Kierowcy nie udało się wyprowadzić pojazdu z poślizgu. Autobus wsunął się na most, przebił barierkę i spadł do Jeziora Żywieckiego z wysokości 18 metrów.Jak weszliśmy w zakręt czuć było, że próbuje hamować. Bez efektu. No i tyle, że zawołał kierowca ludzie, ratujcie się. Zdążyłem się chwycić przed sobą rurki i siedzenia i to było wszystko... autobus runął. Strasznie długo się leciało. Pamiętam te emocje, w powietrzu jak się leciało, długo, długo i później tylko uderzenie i straciłem przytomność.- opowiada Janusz Kinek, jeden z dziewięciu uratowanych w katastrofie górników.
Wspomina, że kiedy się ocknął, był zanurzony w wodzie wewnątrz autobusu. Siedzenia były powyrywane, a po powierzchni pływały zwłoki.
Świadkami tego zdarzenia byli pasażerowie kolejnego pojazdu zbliżającego się do mostu. Ten również wpadł w poślizg, jednak kierowcy udało się wyhamować. Pasażerowie zbiegli czym prędzej w dół jaru i bezzwłocznie rozpoczęli akcję ratunkową. Do akcji dołączały się załogi kolejnych pojazdów. Udało im się wyciągnąć m.in. poturbowanego pana Janusza, który nie był w stanie wyjść o własnych siłach. Kiedy ułożyli go na skarpie, powiedział im: "Ja tu sobie odpocznę, a wy ratujcie innych".
Warunki były ciężkie, do wraku prowadziła stromizna, był przymrozek, a o 5 rano było jeszcze zupełnie ciemno. W pierwszej kolejności z autobusu wyjmowano rannych i wyrzucano poniszczone fotele, by nie przeoczyć kolejnych osób. Większość z nich było już martwych, po powierzchni wody wokół autobusu pływały kolejne ciała.
Część osób została na górze i zatrzymywała kolejne pojazdy. Jeden z kierowców nie zatrzymał się na ich widok. Autobus wpadł w poślizg.
Drugi autobus
Ranni i biorący udział w akcji ratunkowej zobaczyli kłąb iskier sypiących się z mostu. Autobus, który wsunął się w powstałą kwadrans wcześniej dziurę w barierkach, szorował podwoziem po krawędzi mostu. Przekręcił się i runął, spadając dachem w dół, ledwie kilka metrów od wraku. Ratujący odskoczyli czym prędzej na brzeg. Autobus wzbił falę, która uderzyła o pierwszy wrak, po czym zatonął.Oszołomieni górnicy robili co w ich mocy, by znaleźć kogoś żywego. Niestety, udało się uratować tylko 9 osób, pozostali zginęli.
W drugim autobusie znalazła się pani Natalia Walaszek (lat 23), żona górnika, który niewiele wcześniej zginął na kopalni. O ironio losu. Ta kobieta (...) jechała do dyrekcji kopalni w celu załatwienia wszystkich spraw nieżyjącego już męża. I zginęła.
Opisuje w swoich wspomnieniach Kazimierz Semik - źródło
Rozmiar tragedii był niewyobrażalny. Ponad 20 ciał poukładanych jedno obok drugiego na skarpie jaru. Wraki dwóch autobusów i wciąż pływające po wodzie zwłoki.
Służby ratownicze, które przybyły na miejsce katastrofy, wydobyły kolejne ciała. Kilka z nich musieli wycinać z pogniecionej karoserii autobusów. Na miejscu operowała też amfibia, której operator wspomina po latach, że musiał być niesamowicie ostrożny, bo przecież każdy jego ruch mógł rozszarpać śrubą napędową ciała znajdujące się w wodzie.
W katastrofie zginęło w sumie 30 osób - 27 górników, dwóch kierowców i wcześniej wspomniana wdowa.
Ciała przewieziono do prosektorium, jednak nie było tam tyle miejsca, by wszystkie pomieścić. Identyfikacja odbywała się więc w świetlicy tartaku.
Śledztwo
Śledztwo przeprowadzono bardzo szybko i pod z góry założonym, jak się dzisiaj uważa, kierunkiem. Postawiono tezę, jakoby kierowcy byli winni temu zdarzeniu i w trakcie śledztwa właśnie to usilnie udowadniano, absolutnie pomijając wątki poboczne.Zarzutów mogło być wiele. Przede wszystkim chodziło o stan techniczny pojazdów. Wiele osób mówi, że autobusy nie były w pełni sprawne, mogły mieć złe hamulce, a nade wszystko nie miały przystosowanych do zimowych warunków opon.
Kolejną pojawiającą się często przyczyną była kolizja z innym pojazdem znajdującym się na moście. Wiele osób mówi o tym, że na moście miała stać milicyjna Nysa, która oślepiła światłami kierowcę i zderzyła się z autobusem bądź wymusiła na kierującym próbę jej ominięcia, co doprowadziło do katastrofy.
Dziś wiemy tylko, że warunki atmosferyczne były naprawdę złe. Jezdnia rzeczywiście była oblodzona, a w dodatku w tamtym czasie wyłożona była kostką. Barierki nie zapewniały też żadnego zabezpieczenia. Śledztwo prowadzone przez władze PRL szybko "udowodniło" pełną winę kierowców. Sprawa została w tym stanie zamknięta.
Nie od dziś wiemy jednak, że w okresie PRL większość katastrof starano się tuszować i nie dopuszczać informacji do opinii publicznej. Tak było też i tym razem. Wzmianki w mediach ograniczały się do absolutnego minimum. Za każdą publikacją dotyczącą wypadków w Polsce szły artykuły pokazujące jeszcze większe katastrofy na zachodzie. Ponadto górnictwo i górnicy byli wtedy kreowani na przodowników pracy i filar zdrowej gospodarki, więc tym niezręczniej było ukazywać ich śmierć, która w dodatku mogła być spowodowana zaniedbaniami w PKS czy spowodowana złym stanem dróg.
Rodziny kierowców wciąż dotknięte są oficjalnymi wynikami ówczesnego śledztwa. Kierowcą pierwszego z autobusów był Józef Adamek, ojciec boksera Tomasza Adamka.
Śledztwo po latach można było przeprowadzić jeszcze raz, jednak dokumentów SB i większości raportów ze śledztwa nie udało się odtajnić, bo - pewnie większość z Was zgadła - zaginęły.
...
Możecie zobaczyć miejsce katastrofy na Mapach Google.
Poniżej kilka zdjęć z akt Komendy Powiatowej Policji w Żywcu:
Źródła: 1, 2, 3, 4, materiały TVP Historia, Składnica Akt Komendy Powiatowej Policji w Żywcu.
Oglądany:
164726x
|
Komentarzy:
32
|
Okejek:
457
osób
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły
28.04
- Stanik jest zbędny! (21)
- Wysyp memów o Suskim, który był podsłuchiwany Pegasusem (47)
- Typowa rewitalizacja na polskim rynku – Demotywatory (400)
- Najdziwniejsze rzeczy, jakie sprzedawcy musieli tłumaczyć swoim klientom (112)
- Mam dość pracy z Polką, nie chcę drugiego dziecka i inne anonimowe opowieści (116)
- Jak kiedyś wyobrażano sobie przyszłość? Czyli futurystyczne rzeczy z dawnych lat (60)
- Jak one szybko dorastają (7)
- Seksowne selfiki (43)
- Tajemnice, jakie skrywają kostiumy filmowe (42)
- Chodzili do szkoły z celebrytami lub ich uczyli - teraz dzielą się swoimi historiami, które pokazują, jacy oni byli (33)
- Bo trzeba mieć pomysł, czyli kreatywne podejście do otaczającego świata (5)
- Dzień z życia kierowcy autobusu - jak to wygląda naprawdę? (87)
27.04
- Mistrzowie Internetu – Jak wygląda kuchnia Marianny Schreiber (96)
- Tego już nie zobaczycie w grze Tomb Raider III. Twórcy remastera wprowadzili cenzurę – W co jest grane? (33)
- Ty naprawdę tak żyjesz? – Pozytywne i negatywne zaskoczenia odkryte w czyichś domach (36)
- Wielopak Weekendowy – Mam wiele ukrytych talentów...
- Dziwne i jeszcze dziwniejsze samochody (34)
- Urocze dziewczyny i ich słodkie psiaki (24)
- Turyści, którzy doznali szoku kulturowego, odwiedzając inne kraje, dzielą się swoimi historiami II (60)
- Nierozwiązane zagadki - zaginięcie latarników na Wyspach Flannana (34)
Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą