No takie już przyswojone. Zakładamy, że żeby się napaść potrzebujesz dwóch litrów rosołu. Szamiesz te dwa litry, papierosek, pół godzinki dla słoninki, ułożyło się, przyjęło i jest hell yeah. I nagle tracisz połowę tej zajebistości
Tak jak wampir, z literatury wiemy, że nie drenuje do sucha swoich ofiar (no, jeśli nie ma cyrków z rozrywaniem na strzępy i tego typu niepotrzebnych egzaltacji). Czyli wali literek i jest malynka. Potem z jakichś powodów traci 450 ml (z tego co pamiętam tyle pobiera się od chłopa). Czułby, że coś jest nie tak