Czytanie tego co napisaliście wczoraj, dobrze mi zrobiło o poranku
Byłam wczoraj na wywiadówce - i to była pierwsza wywiadówka, na której mi się podobało. Została na nią zaproszona polonistka - bo rodzice byli zaniepokojeni wynikami swoich dzieci i chcieli się dowiedzieć co jest powodem. Nauczycielka stwierdziła, że powodem jest oczywiście fakt, że się nie uczą. Po tych słowach byłam pewna, że odbędzie się lincz na niej
(No bo jak to? Nasze dzieci się nie uczą? No, wolne żarty
) Niestety sytuację udało się opanować i głos zabrała jedna z matek mówiąc, że dzieci się uczą, że się starają, że mnóstwo czasu i energii wkładają w zagłębianie tajników języka ojczystego (słuchałam tego zafascynowana - bo ja czegoś takiego nie zaobserwowałam u swojej córki). I że to z pewnością nie wina dzieci. I tutaj wtrąciła się inna matka zadając pytanie, które mnie rozłożyło na łopatki - "czy bierze pani pod uwagę, że to pani stanowi problem, a nie nasze dzieci"?