Riftbreaker przebojem wbił się na szczyty list sprzedaży ( ponad 200k kopii), postanowiłem sprawdzić czy gra jest warta tych 99 złotych.
Tak więc 35 godzin później ,
gra jest świetna, chodzimy wielkim mechem o imieniu Mr. Riggls w widoku izometrycznym, w środku mecha siedzi pani doktor komandos Ashley Novak i to jedyne dwie postaci które budują nam otoczkę fabularną w postaci dialogów między sobą.
Rozgrywka jest prosta jak budowa cepa, teleportują na odległą planetę i mamy ją przygotować pod kolonizację budując bazę i eksterminując hordy wrogich stworzeń, w sumie to opis pasuje również i do Factorio , z którym Riftbreaker ma pewne cechy wspólne.
Taśmociagów nie ma, ale i tak jest zajebiście, parafrazując klasyka.
Zanim nam się uda osiągnąć wymarzony cel, zamienimy spory kawałek świata w wielki kompleks militarno-produkcyjny-naukowy.
Siłą gry jest całkiem duża swoboda w budowaniu naszej bazy i zaopatrywaniu w coraz to nowszy i wymyślniejszy arsenał naszego mecha, który może mieć 6 różnych sztuk broni przy sobie.
Trzeba zakładać bazy w wielu miejscach planety bo różne surowce są w różnych miejscach ( surowce teleportują się samoczynnie pomiędzy mapami których jest całkiem sporo), jednak wszędzie trzeba od zera budować centra AI dla wieżyczek, zasilanie czy rury dla gazów i płynów.
A obrona bazy przed kolejnymi falami hord jest konieczna bo może się okazać że (tak jak Ja ) zostawiliście słabo broniony punkt w którym wydobywacie uran niezbędny dla elektrowni atomowych w głównej bazie i poniewczasie się zorientujecie że zabrakło prądu zasilającego kilkaset wieżyczek i w rezultacie główna baza została mocno uszkodzona
Od razu polecam grać na poziomie trudniejszym niż normalny, który jest moim zdaniem aż za łatwy. poziom łatwy to chyba dla kogoś kto pierwszy raz na oczy widzi komputer
W planach jest ponoć dołożenie trybu multiplayer i to może być bardzo ciekawy tryb co-op, przy mocno podkręconym poziomie trudności 2-4 takie mechy i dziesiątki tysięcy robali do rozwalenia
No właśnie walczymy z różnego robalami rodem z Żołnierzy Kosmosu, im więcej ich esterminujemy tym lepiej je rozumiemy i odkrywamy nowe technologie.
Graficznie to jest cud miód, czekam na moda co pozwoliłby na widok z kabiny mecha by zobaczyć to wszystko z bliska.
Jest do pobrania demko i można sobie sprawdzić czy się podoba
No jest kilka wad, choćby autosave przywiesza grę na kilka sekund
Tak więc 35 godzin później ,
gra jest świetna, chodzimy wielkim mechem o imieniu Mr. Riggls w widoku izometrycznym, w środku mecha siedzi pani doktor komandos Ashley Novak i to jedyne dwie postaci które budują nam otoczkę fabularną w postaci dialogów między sobą.
Rozgrywka jest prosta jak budowa cepa, teleportują na odległą planetę i mamy ją przygotować pod kolonizację budując bazę i eksterminując hordy wrogich stworzeń, w sumie to opis pasuje również i do Factorio , z którym Riftbreaker ma pewne cechy wspólne.
Taśmociagów nie ma, ale i tak jest zajebiście, parafrazując klasyka.
Zanim nam się uda osiągnąć wymarzony cel, zamienimy spory kawałek świata w wielki kompleks militarno-produkcyjny-naukowy.
Siłą gry jest całkiem duża swoboda w budowaniu naszej bazy i zaopatrywaniu w coraz to nowszy i wymyślniejszy arsenał naszego mecha, który może mieć 6 różnych sztuk broni przy sobie.
Trzeba zakładać bazy w wielu miejscach planety bo różne surowce są w różnych miejscach ( surowce teleportują się samoczynnie pomiędzy mapami których jest całkiem sporo), jednak wszędzie trzeba od zera budować centra AI dla wieżyczek, zasilanie czy rury dla gazów i płynów.
A obrona bazy przed kolejnymi falami hord jest konieczna bo może się okazać że (tak jak Ja ) zostawiliście słabo broniony punkt w którym wydobywacie uran niezbędny dla elektrowni atomowych w głównej bazie i poniewczasie się zorientujecie że zabrakło prądu zasilającego kilkaset wieżyczek i w rezultacie główna baza została mocno uszkodzona
Od razu polecam grać na poziomie trudniejszym niż normalny, który jest moim zdaniem aż za łatwy. poziom łatwy to chyba dla kogoś kto pierwszy raz na oczy widzi komputer
W planach jest ponoć dołożenie trybu multiplayer i to może być bardzo ciekawy tryb co-op, przy mocno podkręconym poziomie trudności 2-4 takie mechy i dziesiątki tysięcy robali do rozwalenia
No właśnie walczymy z różnego robalami rodem z Żołnierzy Kosmosu, im więcej ich esterminujemy tym lepiej je rozumiemy i odkrywamy nowe technologie.
Graficznie to jest cud miód, czekam na moda co pozwoliłby na widok z kabiny mecha by zobaczyć to wszystko z bliska.
Jest do pobrania demko i można sobie sprawdzić czy się podoba
No jest kilka wad, choćby autosave przywiesza grę na kilka sekund
--