KATOWICE. (»SZWINDLERKA« W SUKNI PIELĘGNIARKI).
Jakaś pani inżynierowa w Nickkischschacht zgłosiła się zaraz w początkach wojny jako pielęgniarka do jednego z lazaretów w Katowicach, nie długo tam jednak obowiązki »siostry« pełniła. Później, zawsze jeszcze chodząc w ubraniu »siostry«, naciągała ludzi, gdzie i jak mogła, wyłudzając od nich pieniądze pod pozorem, że przez męża swego może im się postarać o węgle, kartofle, drób i t. p. Brała też różne podarki jak kieksy, kakao i inne, niby dla żołnierzy, ale zjadała to sama.
Sąd katowicki skazał ją za te postępki na 9 miesięcy i 3 tygodnie więzienia i na utratę praw honorowych na przeciąg roku.
KATOWICE. (NIE RUSZAJ CO NIE TWOJE).
Posiedzicielka Gorzelowa w Dąbrówce, mając własną wędzarnię, chętnie sąsiadom wędziła mięso i słoninę. Aż raz nie wytrzymała i uwędziwszy sąsiadce Jeleniowej 7 połci słoniny i 4 kawały mięsa, co razem blisko centnar ważyło, zatrzymała sobie 1 połeć. Nic jej nie pomogło, że ofiarowała się później zapłacić za słoninę - sąd skazał ją za własno-wolne zatrzymanie cudzej własności na 15 marek kary.
MYSŁOWICE. (LEPIEJ PÓŹNO, NIŻ NIGDY).
Przed 12 laty skradziono tu u cukiernika Miednioka przy ulicy Bytomskiej złoty zegarek męzki. Podejrzenie padło na uczniów malarskich, którzy odnawiali tam wówczas mieszkanie, ale nie można im było dowieść kradzieży i sprawa ucichła. Obecnie otrzymał M. nadesłane przez pocztę 40 marek z dopiskiem. że jest to odszkodowanie za ów zegarek, który jeden z malarczyków skradł w roku 1905.
Kurjer Poznański, 16-08-1917
https://100lattemu.pl/