Pewnie nieraz zdarzyło Wam się widzieć patrol drogówki, czający się w krzakach, niczym drapieżnik na niczego nie spodziewającą się ofiarę. Jak to w "rodzinie" kierowców - "krewniaków" trzeba ostrzec. Nasz bohater zamrugał światłami ostrzegawczo. A co było dalej?Jechałem kiedyś spokojnie i przepisowo, gdy nagle zauważyłem, że jadące z przeciwka samochody mrugają ostrzegawczo. Ciśnienie mi lekko podskoczyło, a i ciśnienie w układzie hamulcowym również wzrosło, bo nacisnąłem gwałtownie hamulec, ale zachowałem zimną krew i pojechałem dalej. Po przejechaniu kilkuset metrów zauważyłem stojący na poboczu radiowóz i ich ofiarę, która widocznie nie została ostrzeżona. Minąłem ich i zadowolony, że nie padło to na mnie z wdzięcznością zacząłem mrugać reflektorami w stronę kolejnych pojazdów. Moja zabawa światłami szybko się skończyła, bo okazało się, że za łukiem stał kolejny patrol, tym razem bez radaru, który mnie zatrzymał.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą