Radio Joe Monster FM odpowiada IX
lujeran
·
15 lutego 2006
17 136
0
10
Radio jest jak anonimowy przyjaciel na telefon, sąsiad w izbie wytrzeźwień albo kumpel z partyzantki. Jemu mówi się takie rzeczy, które chowa się nawet przed żoną w obawie by nie okazała się tajnym współpracownikiem nowej Siły Przewodniej. Dzisiejsza korespondencja jest tego najlepszym przykładem...
"Koniec wycierania sobie gęby organem!" - zagrzmiała niedawno prasa.
- Z początku myślałam, że chodzi o mnie - pisze nasza słuchaczka z Jarosławia, pani Ala.
Okazało się jednak, że sprawa dotyczy organu państwowego.
Przeczytałam fascynujący artykuł jak to zmasowane siły policji osaczyły i ujęły na Dworcu Centralnym bezdomnego, który dopuszczał się obrazy Miłościwie nam Panującego Organu. Zbrodniarz stanie przed sądem! - Czyż to nie wspaniały pokaz skutecznego państwa?
- Oczywiście, pani Alu. Też podziwialiśmy tę brawurową akcję zwłaszcza, że nasi chłopcy nie mieli wsparcia ani ze strony lotnictwa ani Marynarki Wojennej...
* * *
Randkę z Temidą będzie miał także nasz słuchacz z Krakowa, Wojciech K. Jak sam twierdzi - niesłusznie.
Historia ta wydarzyła się w czasach ogólnej szczęśliwości gdy na półkach w osiedlowym Supersamie (jak podejrzewano zawdzięczającym swą nazwę wcale nie dlatego, że był super tylko jakimś bliżej nieoreślonym walorom) królował ocet, a wszelkie artykuły kultury zachodu ogólnie rzecz biorąc były towarem deficytowym.
Kolega mój, Grzegorz odbywał w tym czasie karę. Kara została nałożona przez najwyższy organ władzy t.j. rodzicielkę powyższego Grzegorza i była wynikiem jego tygodniowej absencji we wszechnicy do której uczęszczał...
W czasie rzeczonej absencji Grzegorz ów obracał się w kręgach z reguły niedostępnych dla zwykłego śmiertelnika... Kręgi te rozciągały się wówczas na kultowy, warszawski bazar Różyckiego, krainę mlekiem i miodem płynącą wypełnioną po brzegi wszelakim zachodnim badziewiem, mieniącą się kolorami oraz kuszącą zapachami.
Suma sumarum kara była karą i kolega z zakazem opuszczania miejsca zakwaterowania był przedmiotem współczucia dla nas wszystkich, korzystających z niewątpliwych uroków wolności.
Pewnego dnia postanowiłem go odwiedzić i ulżyć mu samotnych cierpieniach.
Drzwi otworzyła babcia osoba bardzo pobożna, energiczna i czerstwa, niczym kromka razowego chleba... spytałem o Grzegorza, na co odpowiedziała mi z uśmiechem:
- A jest, jest, uczy się już trzy godziny w swoim pokoju.
Wzbudziło to trochę moje wątpliwości ponieważ znaliśmy się dosyć długo i kogo jak kogo ale jego o bezinteresowną naukę nigdy bym nie podejrzewał. Kierowany ciekawością podążyłem w stronę tegoż lokum,otworzyłem drzwi i ujrzałem Grzegorza który wykleił już pół pokoju gołymi babami, które jak mniemam miał z bazaru, bo ogólnie dostępne nie były...
Zdążyłem tylko powiedzieć...
- ALE CZAD...
Grześ odwrócił swoje rozpromienione dumą oblicze w moją stronę i pokiwał z aprobatą... Niestety pojawiła się babcia. To co ujrzała przyprawiło ją prawie o migotanie przedsionków więc złapała oddech i wykrztusiła...
- SZATANIE... SZATANIE ZA TO BĘDZIESZ SIEDZIAŁ JESZCZE TYDZIEŃ W DOMU!!!
Uśmiech na twarzy Grzesia zgasł równie szybko jak się pojawił...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą