Wszystko zaczęło się w 2009 roku, kiedy agent nieruchomości John Malofey kupił budynek, który zamierzał przeznaczyć na sprzedaż. W środku znalazł kilka pudełek niewiadomego pochodzenia, a w nich około 100 tysięcy negatywów zdjęciowych. Z ciekawości postanowił je przejrzeć i wtedy zaparło mu dech w piersiach.

 

Negatywy okazały się być pięknymi zdjęciami z gatunku fotografii ulicznej, ukazujące życie Chicago w latach 60. i 70. John opublikował kilka zdjęć w sieci i następnego dnia dostał ponad 200 propozycji od różnych osób prywatnych i organizacji, które były zainteresowane kupnem całości. 

 

Zdjęcia należały do Vivian Maier. Nigdy ich nie wywołała i nikt nigdy ich nie widział. Vivian nie chciała ich publikować, prawdopodobnie nie zdawała sobie sprawy ze swojego talentu i ich potencjału.

 

 

Dla Vivian fotografia była tylko i wyłącznie hobby, a nie sposobem na życie. Udało się ustalić, że nawet osoby z jej otoczenia nie wiedziały o jej miłości do robienia zdjęć.

 

Przez większość czasu Vivian pracowała jako prywatna pielęgniarka w zamożnej rodzinie. W wolnych chwilach łapała do ręki aparat Rolleiflex i tworzyła piękne czarno-białe fotografie, które idealnie obrazowały kulturę tzw. american life. 

 

Agent nieruchomości, o którym wspomnieliśmy na wstępie, był zachwycony znaleziskiem. Skąd wiedział kto jest autorem zdjęć? Jedna z fotografii podpisana była "Fotograf - Vivian Maier". Wtedy też rozpoczął poszukiwania utalentowanej dziewczyny lub jej rodziny.

 

 

Historia dziewczyny okazała się być pełna tajemnic i niejasności i prawdopodobnie nigdy jej nie poznamy.

 

Udało się ustalić, że Vivian urodziła się we Francji, choć niektórzy uważają, że pochodziła z Nowego Jorku. Jej matka na pewno była Francuzką, a ojciec Austriakiem. 

 

Według niektórych Vivian przybyła do USA w wieku 25 lat i zaczęła pracę jako sprzedawca cukierków. Dopiero po jakimś czasie została pielęgniarką.

 

Nosiła męskie spodnie, męskie buty i szerokie bluzy. Była socjalistką, feministką, lubiła kino i zawsze mówiła to, co myślała.

 

Była osobą dość zamkniętą w sobie, ale świetnie dogadywała się z dziećmi. W podeszłym wieku wiele z nich ją pamiętało i opłacały jej mieszkanie i rachunki. W 2008 roku Vivian poślizgnęła się na lodzie i trafiła do domu opieki. Rok później zmarła.

 

Dzisiaj eksperci zgodnie uznają ją za jednego z najbardziej utalentowanych fotografów ulicznych XX wieku.

 

Jej podróż po Chicago uwieczniła smutek i radość mieszkańców miasta. Zdjęcia należały tylko do niej i z całą pewnością nigdy nie spodziewała się, że będą kiedyś popularne. 

 

Jej pierwsza wystawa odbyła się w Norwegii w 2010 roku, druga kilka miesięcy później w Chicago. Obecnie John Malofey pracuje nad pozyskaniem nowych negatywów, które należały do Vivian i planuje wydać z nimi książkę.